Pietrowski: Dać kibicom więcej radości

22
lip

- Chciałbym dawać kibicom więcej radości i przede wszystkim zasłużyć na usłyszenie mego nazwiska skandowanego z trybun po dołożeniu cegiełki do kolejnych zwycięstw Piasta... a nie gdy opuszczałem boisko z powodu kontuzji - Marcin Pietrowski nie ukrywał smutku po meczu z Pogonią Szczecin. 

W sobotę gliwiczanie przegrali z Pogonią 1-2. O końcowym wyniku zadecydował gol stracony w doliczonym czasie gry. - Stare demony wróciły - kręcił głową Pietro. -  Wszyscy pamiętamy niechlubną serię z poprzedniego sezonu, gdzie tych bramek w ostatnich minutach traciliśmy bardzo dużo. Trudno mi teraz na gorąco coś pozytywnego powiedzieć o wyniku - powiedział Pietrowski.

- Jeśli chodzi o grę, to wydaje się, że z przebiegu całego spotkania stworzyliśmy więcej sytuacji bramkowych od Pogoni. Jednak w końcówce to ona miała dwie piłki meczowe i po prostu je wykorzystała. Jeszcze po pierwszym straconym trafieniu, szybko udało nam się wyrównać i troszeczkę złapaliśmy wiatru w żagle. Nadzieja wciąż się tliła. Wierzyliśmy się, że ten mecz jest jeszcze do wygrania. To się jednak nie udało. Mieliśmy trochę pecha tracąc gola ze stałego fragmentu gry - przyznał 29-latek.

Podobnie jak przed tygodniem w Krakowie, tak i w Gliwicach, Niebiesko-Czerwoni z przebiegu meczu nie byli gorszym zespołem. - Za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał o tym jak wyglądały te spotkania, a jedyne co pozostanie w pamięci to fakt, że w dwóch starciach zdobyliśmy jeden punkt. Z boiska nie wyglądało to aż tak tragicznie, wydawało się że kontrolujemy przebieg spotkania. Myśleliśmy, że rywale nie mogą nam zagrozić. A jednak udało im się to i to oni wywożą trzy punkty z Gliwic - kręcił głową obrońca Piasta.

Pietrowski nie dotrwał do końca meczu, gdyż w 69. minucie musiał opuścić plac gry z powodu kontuzji. Obrońca przyznał jednak, że rezerwowi pokazali się z dobrej strony. - Ten mecz pokazał że, mamy bardzo wartościowych zmienników, co udowodnili konstruując bramkową sytuację. Adam Mójta i Michal Papadopulos wchodząc na boisko wnieśli wiele dobrego. To oni wypracowali trafienie. Moim zdaniem mamy mocny i wyrównany skład.

Gdy obrońca opuszczał murawę, trybuny skandowały jego nazwisko. - Bardzo mi miło z tego powodu, choć żałuję, że akurat w takich okolicznościach. Chciałbym dawać kibicom więcej radości i przede wszystkim zasłużyć na usłyszenie mego nazwiska skandowanego z trybun po dołożeniu cegiełki do kolejnych zwycięstw Piasta... a nie gdy opuszczałem boisko z powodu kontuzji - przyznał wyraźnie zasmucony zawodnik gliwickiego klubu.
 

Biuro Prasowe
GKS Piast SA