Szmatuła: Może utarłem niektórym nosa

26
sie

Jakub Szmatuła był jednym z bohaterów meczu z Lechem Poznań. Równą i solidną formę prezentuje jednak od początku sezonu. Czy udało mu się zerwać z łatką wiecznego rezerwowego? Bramkarz Piasta Gliwice podkreśla, że nie chodziło mu o utarcie nosa innym, a o zaspokojeniu własnej ambicji.

 

Miałeś łatkę wiecznego rezerwowego, ale ostatnio utarłeś chyba nosa ludziom, którzy tak mówili. Czujesz satysfakcję z tego powodu?

- Czuję przede wszystkim satysfakcję, że gram. Zawsze w siebie wierzyłem, moi bliscy też trzymali za mnie kciuki. Wcześniej brakowało mi trochę szczęścia. Może gdyby dostał więcej szans, żeby bronić mecz po meczu to ta wysoka forma przyszłaby szybciej? Teraz można gdybać... W niższych ligach - będąc w Warcie Poznań czy Górniku Polkowice - grałem trochę więcej. W Ekstraklasie już się tak nie udawało. Może jednak trochę czuję satysfakcję, że utarłem tym ludziom nosa? Ale przede wszystkim zaspokoiłem własne ambicje. I to mnie cieszy. Jestem zadowolony z tego co robię!

Rozmawialiśmy kilkanaście miesięcy temu i wtedy powiedziałeś, że Ty wiesz na co Cię stać i po prostu czekasz na swoją szansę. Dodałeś, że taka w końcu musi nastąpić. I jest! Troszkę musiałeś się jednak naczekać. Pomogła mocna psychika?
- Czym starszy jest człowiek, tym myśli zupełnie inaczej. Byłem młodszy i może za bardzo chciałem, przez co się często spalałem. Cały czas wierzyłem, że jeszcze dostanę szansę. Ciężko pracuję na treningach, a zdrówko wciąż mi dopisuje, więc ta szansa musiała nadejść. Oczywiście lata lecą - tego nie da się ukryć. Człowiek wiecznie w piłkę grać nie będzie, ale jeżeli wciąż czuję się na siłach i widzę, że nie odstaję od tych młodszych, to dlaczego nie grać?

Otóż to. A z formą trafiłeś idealnie. Można powiedzieć, że Piast liderem, bo Kuba Szmatuła w formie. Czujesz, że to - w jakimś stopniu - dzięki Tobie?
- Myślę, że to zasługa całej drużyny. Raz ja im pomagam, a raz oni mi. Sytuacja z meczu z Legią, w której Marcin Pietrowski wyciąga piłkę z linii bramkowej, albo ja bronię strzał Bartka Iwana w meczu z Górnikiem. Tworzymy kolektyw i to jest najważniejsze.

Ale chyba nie zespół zdobył za Ciebie plusa meczu?
- To są tylko miłe dodatki. Przede wszystkim liczy się ciężka praca na treningach w tygodniu, która daje wyniki w weekendy.

Daje wyniki - i to niezłe! Czujecie presję związaną z tym, że jesteście liderem Ekstraklasy?
- Oczywiście, jest to bardzo przyjemne uczucie. Zwłaszcza, że udowadniamy, iż to nie jest przypadkowa pozycja. Wygraliśmy z Legią, a potem z Lechem. Pokonaliśmy też silną Cracovią, która przed mecze z nami nie przegrała dwunastu spotkań z rzędu. Praktycznie nie wyszedł nam do tej pory tylko mecz z Ruchem, a warto zauważyć, że tam też nie zagraliśmy wcale jakoś źle. Głównie nasze gapiostwo w jednej akcji sprawiło, że straciliśmy bramkę. Potem musieliśmy zaryzykować i zaatakować ich całym zespołem. A tak naprawdę od początku gramy solidny futbol.

Klucza do sukcesu można upatrywać w... szatni. Wszyscy zgodnie podkreślają, że atmosfera w zespole jest fantastyczna. Potwierdzasz to?
- Jasne! Jest bardzo dobrze. Są wyniki to i atmosfera jest przednia. Nikt nie buja w obłokach. Twardo stąpamy po ziemi i napędzamy się wzajemnie. Jeden za drugiego wskoczyłby w ogień, a to bardzo spaja zespół. A to wszystko zasługa trenerów. Naprawdę stworzyli grupę, która chce ze sobą żyć.

A na czele tej grupy - wiekowo - stoisz Ty. Czujesz się mentorem? Po odejściu Adriana Klepczyńskiego stałeś się najstarszym zawodnikiem w zespole.
- Na pewno szacunek w szatni mam. Chłopacy liczą się z moim zdaniem, bo jestem najstarszy. Może trochę jestem mentorem, ale w pozytywnym znaczeniu.

Ale potrafisz postawić do pionu resztę zawodników na boisku...
- Niby tak. Jeżeli jest to dla dobra zespołu, to dlaczego nie krzyknąć? Błędy mogą zdarzyć się każdemu. Najważniejsze żeby jak najszybciej je naprawić.

W sobotę bardzo ważne starcie z Górnikiem Łęczna? Jakie są Twoje przewidywania na to spotkanie?
- Na pewno będzie to bardzo ciężki mecz. Musimy się jak najlepiej przygotować, bo to będzie zupełnie inne spotkanie niż z Legią czy Lechem. Łęczna będzie szukała swoich szans w tym meczu grając "z kontry". Przede wszystkim będziemy musieli zagrać kolejny dobry mecz. Tak, żeby po tym spotkaniu znów wszyscy mówili, że Piast ma swój styl!

Biuro Prasowe
GKS Piast S.A.

Zobacz również