Sasa Żivec: Jeśli nie teraz, to kiedy?

04
maj
W ostatnim meczu w Warszawie Piast zanotował remis i po raz pierwszy zdobył punkt na Łazienkowskiej. Teraz gliwiczanie chcą wygrać. - Takie statystyki są po to, aby je przełamywać - mówi Sasa Żivec.

Mecz z Pogonią był bardzo ostry. Obejrzeliśmy dużo fauli… walki momentami było więcej niż gry w piłkę. Jak Ty się czujesz w takich spotkaniach?
- Zawodnikom o takich warunkach fizycznych jakie mam ja, Maku czy Badi… ciężko się gra w takich meczach. Ja jestem mały, ale staram się walczyć z obrońcami i nie odpuszczać im, tak jak i oni mnie. Bywa naprawdę bardzo trudno… i tak właśnie było z Pogonią. Musieliśmy ciężko zapracować na trzy punkty.
 
Strzeliłeś w tym spotkaniu bardzo ważnego gola.
-  Dostałem fantastyczne podanie od Marcina Pietrowskiego i po prostu musiałem je wykorzystać. Wydaje mi się, że miałem też trochę szczęścia przy tej okazji. Mam na myśli to, że żaden z obrońców Pogoni nie zdołał dotknąć tej piłki i trafiła prosto do mnie. Jestem zadowolony z tego, że strzeliłem gola, ale więcej radości daje mi świadomość, że zdobyliśmy trzy punkty w meczu z Pogonią. Piłka nożna to sport drużynowy, osiągnięcia jednego zawodnika niewiele znaczą. Najważniejsza jest drużyna.
 
Dobrze prezentujesz się na boisku. W meczach z Pogonią oraz Lechem udało ci się strzelić gola. Czy można powiedzieć, że już w pełni odbudowałeś się po kontuzji, z która zmagałeś się wiele miesięcy?
- Czas kontuzji, rehabilitacji i indywidualnych treningów był dla mnie bardzo ciężki… Odbudowanie swojej dyspozycji i powrót do wysokiej formy po ciężkiej kontuzji naprawdę nie jest łatwy. Obecnie czuję się na boisku już całkiem dobrze, ale myślę, że to wciąż nie moja optymalna dyspozycja. Momentami czuję, że moja koncentracja spada, albo że mam mało siły. Trochę brakuje mi jeszcze rytmu meczowego. Myślę, że to było widać w meczu z Pogonią. Pierwsza połowa w moim wykonaniu była niezła, ale druga już gorsza. Jestem zły na siebie za to, że spuściłem z tonu. Zrobię wszystko, żeby w kolejnych meczach to się nie powtórzyło. 
 
Twoja gra się poprawiła, ale lepiej niż na początku wiosny wygląda również gra całej drużyny. Są szybkie i celne podania, wróciły te automatyzmy, jest zaangażowanie i wysoki pressing. To cieszy.
- To prawda. My jesteśmy taką drużyną, która lubi operować piłką, wymieniać wiele podań. Wtedy na boisku czuję się najlepiej i mam ogromną radość z gry.
 
Podczas meczu z Pogonią, gdy opuściłeś boisko i zmierzałeś w stronę ławki rezerwowych, cały stadion zaczął skandować twoje nazwisko…
- W drużynie jestem jednym z zawodników, którzy mają tutaj dłuższy staż, a to zdarzyło się po raz pierwszy… Bardzo się cieszę, że to zrobili. Dziękuję im za to. Wiem, że skandują również nazwiska innych zawodników, to dla nas ważne. Dodaje energii i świadomości, że oni doceniają to, że dajemy z siebie wszystko dla Piasta.
 
Do Warszawy pojedzie Was wspierać liczna grupa z Gliwic. Co o tym myślisz?
- Jestem pewien, że będą głośni i będziemy słyszeć ich wsparcie. To dodaje nam siły. Gdy mamy ich za sobą, to wiemy, że nie jesteśmy na obcym terenie sami. Chociaż ja mam tak - większość kolegów pewnie też - że przez większość meczu staramy się wyłączyć i skupić tylko na wydarzeniach na boisku… ale są momenty, że te okrzyki, doping, przedzierają się do naszej świadomości. Najbardziej lubię moment po strzelonej bramce, gdy cały stadion eksploduje. Ta wrzawa jest wtedy nie do opanowania. Mam ciarki na samą myśl o tym. 
 
Wiesz, że Piast jeszcze nigdy nie wygrał w Warszawie?
- Nigdy? 
 
Ostatni remis, który tam zanotowaliśmy, był pierwszym meczem, w którym zapunktowaliśmy na Łazienkowskiej.
- Wiesz, podejrzewam, że większość zawodników w naszej szatni o tym nie wiedziała. Ale każda seria się kiedyś kończy, prawda? Takie statystyki są po to, aby je przełamywać. Powiedz - jeśli nie teraz, to kiedy?
 
Właśnie tak podchodzicie do tego meczu?
- My po prostu chcemy w Warszawie wygrać. Każdy myśli, że ten mecz, to coś specjalnego. Owszem, zależy nam na zwycięstwie w tym spotkaniu, ale i dwóch kolejnych. Nie ma dla nas znaczenia z kim gramy, czy Pogonią, Legią, czy choćby Realem. Ważne jest, aby się dobrze do meczu przygotować. 

Biuro Prasowe
GKS Piast S.A.