Pietrowski: To zasługa całej drużyny

21
maj

- Za tydzień ponownie zagramy przed własną publicznością i będziemy chcieli pokazać, że w przyszłym roku również powinniśmy grać w Ekstraklasie - powiedział Marcin Pietrowski po zwycięskim meczu z Górnikiem Łęczna.
 
Można powiedzieć wyszarpane to zwycięstwo, bo o ile w pierwszej połowie gra bardzo otwarta, pełna sytuacji z obu stron, tak w drugiej połowie inicjatywa należała do Górnika?
- Szczególnie pierwsze trzydzieści minut wydaje mi się, że zagraliśmy bardzo mądrze. Udało nam się strzelić dwie bramki i właściwie Górnik tych stuprocentowych sytuacji nie miał. Gola zdobył dopiero z rzutu rożnego. Od tego momentu przebieg meczu przestał być wyłącznie na naszą korzyść. Przeciwnicy starali się rozprowadzać akcje, a my czekaliśmy na ich błąd, żeby wyjść z jakąś kontrą. Tych okazji z naszej strony mogłoby być więcej, gdyby nie zabrakło nam w tej końcówce dokładności przy kluczowych podaniach. Tak czy inaczej, stworzyliśmy jeszcze kilka sytuacji przed przerwą. Żadnej nie udało się jednak wykorzystać. A w drugiej połowie skutecznie się broniliśmy, dzięki czemu udało nam się dowieźć zwycięstwo.

Można powiedzieć, że jedyne czego zabrakło to takiej sytuacji, która zabiłaby mecz?
- W drugiej połowie - kiedy Łęczna teoretycznie zamykała nas w zamku - udało nam się kilkukrotnie wyjść z naprawdę groźną kontrą, mając przewagę liczebną. Nie zdołaliśmy nawet oddać strzału, a co najmniej jedna z nich powinna zakończyć się bramką. Wtedy już byłoby 3-1 i końcówka stałaby się dla nas znacznie łatwiejsza.

Trener Franciszek Smuda, a także dziennikarze podkreślali, że kluczowa była bardzo ułożona i solidna gra w defensywie Piasta.
- W ostatnim czasie pracowaliśmy nad tym elementem, bo traciliśmy za dużo bramek. Chcieliśmy więc zagrać dobrze w defensywie całym zespołem. Za grę w obronie odpowiedzialna była cała drużyna, a nie tylko tych czterech defensorów. To, że łatwiej jest obrońcom, to też zasługa pomocników i napastników, którzy po prostu przeszkadzają rywalom i dobrze się przesuwają na całej długości boiska.

To nie był łatwy mecz... Mnóstwo starć, przewinień i gry na pograniczu faulu.
- Obydwie drużyny wiedziały o co grają. Podchodząc do tego spotkania, zdawaliśmy sobie sprawę, że tutaj nie będzie przebacz. Każdy z zawodników gra o swoje życie, o swój kontrakt, o swoją pracę. Każdy z nas chce grać w Ekstraklasie.

Po tym spotkaniu macie na koncie 25 punktów. Wielu mówi, że jest to już taka bezpieczna granica utrzymania się w Lotto Ekstraklasie. W ubiegłych sezonach tyle oczek gwarantowało pozostanie na tym najwyższym poziomie rozgrywek.
- Też tak uważam. Teraz drużyny będące bezpośrednio pod nami będą grały ze sobą, ale nie jestem pewien czy matematycznie to zapewnia nam już utrzymanie. Pewności nie mamy i trzeba jeszcze udowodnić, że na to zasługujemy. Za tydzień ponownie zagramy przed własną publicznością i będziemy chcieli pokazać, że w przyszłym roku również powinniśmy grać w Ekstraklasie.

Pozytywnym sygnałem jest to, że nie musieliśmy się oglądać na inne zespoły tylko konsekwentnie w kolejnych meczach dopisywaliśmy sobie punkty.
- Cały czas to podkreślamy. Nie liczmy, że zespoły pod nami będą przegrywać, tylko sami sobie zabezpieczmy to pozostanie w lidze. Pokażmy, że jesteśmy godni gry w Ekstraklasie w przyszłym sezonie.

Ostatnie minuty tego spotkania to już totalna wrzawa na trybunach. Głośne śpiewy, kibice zdzierali sobie gardła. Czuliście to na murawie?
- Jak gram mecz jestem kompletnie wyłączony. Skupiam się tylko na tym, gdzie jest piłka i nasi zawodnicy. Naprawdę nie wiem, co dzieje się naokoło. To dochodzi do mnie jedynie przy okazji jakiejś przerwy w grze. Uraz, piłka na aucie, dopiero wtedy jest moment, żeby odetchnąć i rzeczywiście posłuchać tego co dzieje się na trybunach.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA