Moskwik: ten punkt nic nam nie daje

27
wrz

- Chwała za to, że po straconym golu całkiem się nie załamaliśmy. Takie bramki w końcówce potrafią podłamać morale, a w nas wzbudziła się sportowa złość - powiedział Paweł Moskwik po zakończeniu poniedziałkowego meczu ze Śląskiem.


- Wiadomo, że w naszej sytuacji ważny jest każdy punkt, jednak nie możemy być zadowoleni z tego remisu. Podział punktów nigdy nie powinien satysfakcjonować – w każdym meczu celem jest zwycięstwo, więc jego brak pozostawia niedosyt. Poza tym to jedno oczko tak naprawdę nie zmieni naszej sytuacji w tabeli. Nawet jeżeli nie przegralibyśmy już w tym sezonie ani jednego spotkania, a wszystkie zremisowali, to i tak bylibyśmy pewnie w dolnej ósemce. W piłce nożnej trzeba wygrywać - stwierdził Moskwik.

- Chwała za to, że po straconym golu całkiem się nie załamaliśmy. Takie bramki w końcówce potrafią podłamać morale, a w nas wzbudziła się sportową złość. W drugiej połowie lepiej czuliśmy się na murawie, już myśleliśmy, że zdobędziemy to upragnione trafienie. Stało się jednak to, co się stało i Śląsk wyszedł na prowadzenie. Wiedzieliśmy, że mamy mało czasu, ale za wszelką cenę musimy odwrócić losy spotkania. Jeszcze mocniej zmotywowani ruszyliśmy do przodu, co przyniosło nam bramkę Heberta - mówił pomocnik Piasta.

Bramkę dla wrocławskiego zespołu zdobył Kamil Biliński, który skutecznie wykorzystał rzut karny. - Ktoś może powiedzieć, że jedenastka to wynik błędu Heberta, bo został on podyktowany po jego faulu. W tamtej chwili znajdowałem się po drugiej stronie boiska, więc tak naprawdę nie wiem, co się stało. Uważam jednak, że Herbi nie podjął złej decyzji. Gdyby nie jego reakcja, to rywal wyszedłby sam na sam z bramkarzem, więc i tak pewnie stracilibyśmy gola. Śląsk wyszedł na prowadzenie, ale na szczęście udało się wyrównać. Fajnie, że na listę strzelców wpisał się akurat Hebert. Poprawiło mu to humor po tym, co  się stało w naszym polu karnym chwilę wcześniej - dodał Moskwik.

Remisem zakończyło się także spotkanie pomiędzy Wisłą Kraków a Legią Warszawa. Obie te drużyny sąsiadują w tabeli z zespołem Niebiesko-Czerwonych. - Nie patrzymy na to, jak radzą sobie nasi najbliżsi rywale, ale skupiamy się wyłącznie na sobie. Podział punktów w Krakowie nie zmienia naszej sytuacji. To my musimy zacząć grać lepiej i nad tym trzeba pracować. Jeżeli zaczniemy wygrywać, to wyniki innych zespołów nie będą miały większego znaczenia. Tylko zwycięstwa i własna solidna gra pozwolą nam ruszyć w górę tabeli. Nie możemy więc cieszyć się, że Wiśle nie wiedzie się najlepiej i że ma mniej punktów od nas, musimy zrobić wszystko, aby zdobyć ich jak najwięcej - zaznaczył.

- Na razie, trochę na naszą korzyść, różnice punktowe między kolejnymi zespołami są stosunkowo niewielkie. To sprawia, że można szybko uciec z dołu tabeli. Trzeba to jednak zrobić teraz, bo jeżeli nie zaczniemy wygrywać, to inni zaczną nam uciekać. Bardzo potrzebujemy zwycięstwa. Oby przyszło już w najbliższym meczu z Arką Gdynia. To ostatnie spotkanie przed przerwą na reprezentacje i dobrze byłoby udać się na nią w nieco lepszych nastrojach - zakończył pomocnik Niebiesko-Czerwonych.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA

Zobacz również