Mak: Co się odwlecze, to nie uciecze

25
sie

Przed weekendem kontrakt z Piastem Gliwice podpisał Mateusz Mak. Zawodnik przyznał w wywiadzie z piast-gliwice.eu, że zainteresowanie ze strony Niebiesko-czerwonych pojawiło się już dwa lata temu.

Jak przebiegła procedura zatrudnienia Mateusza Maka przy Okrzei? - Mój transfer do Piasta został zrobiony po cichu, z czego bardzo się cieszę. Z menedżerem ustaliłem, że gliwicki klub jest dla mnie najlepszą opcją do rozwoju i po rozwiązaniu umowy z GKS-em Bełchatów po prostu robiłem swoje, a menedżer dogrywał kwestie dotyczące przenosin na Okrzei - powiedział Mateusz Mak.

Od kilku sezonów - jeszcze kiedy Mak reprezentował Ruch Radzionków - było widać w nim ogromny sportowy potencjał. Już wtedy w kolejce do pozyskania dynamicznego skrzydłowego ustawiały się kolejne ekstraklasowe kluby. Nie inaczej było w przypadku Niebiesko-czerwonych. - Propozycję z Piasta dostałem już dwa lata temu, ale wtedy Bełchatów się nie zgodził. Ja jednak jestem zdania, że co się odwlecze, to nie uciecze. I faktycznie w tym przypadku znalazło to zastosowanie - dodał.

W Piaście sporo się jednak od tego czasu zmieniło. Niemal w stu procentach nowy zespół, inna myśl szkoleniowa i rosnące ambicje sportowe - z tym musi zmierzyć się Mateusz Mak. - Niebiesko-czerwoni są liderem! Więc nie przyszedłem do nieznanego klubu. Mimo wielu zmian personalnych na grę Piasta patrzy się bardzo dobrze, a praca z trenerem Latalem jest dodatkowym atutem. Fajnie tym zespołem kieruje i chciałbym być częścią jego drużyny - podkreślił.

Zdanie o nowych kolegach Mateusz ma bardzo dobre. A - tym samym - widzi szansę dla siebie! - Tabela pokazuje, że ci zawodnicy prezentują określony wysoki poziom, a to jest mobilizacja do jeszcze większej pracy. Chcę grać, a w związku z tym muszę być w naprawdę dobrej formie! - zaznaczył skrzydłowy.

Gdzie dwudziestotrzyletni zawodnik widzi dla siebie miejsce w boiskowej układance Latala? - Jestem skrzydłowym, chociaż zdarzały mi się mecze pod napastnikiem. Ale gra na obu bokach jest mi najbliższa. Chociaż - nieskromnie zaznaczę - że chyba poradzę sobie na każdej ofensywnej pozycji.

Mak nie chce wyznaczać sobie długoterminowego planu. Wynika to z przykrego doświadczenia, z jakim zmagał się w ostatnim czasie. - Kontuzja nauczyła mnie nie planować. Potrzebuję jeszcze około trzech - czterech tygodni, żeby być gotowym do gry na sto procent. Jak wrócę na boisko, to wtedy określę kolejny cel do zrealizowania w najbliższej przyszłości - zakończył nowy podopieczny Radoslava Latala.


Biuro Prasowe
GKS Piast S.A.