Jonda: Tę szansę trzeba wykorzystać

26
sty

Marek Jonda przeszedł naturalną drogę od zespołów juniorskich po pierwszą kadrę Piasta Gliwice. Teraz otrzymał powołanie na obóz przygotowawczy w Turcji. Jak młody zawodnik z Okrzei zareagował na tę szansę?

Wyjazd do Turcji to dla Ciebie niejako debiut, jeśli chodzi o zgrupowania z pierwszą drużyną.

- Faktycznie, dotąd z zespołami juniorskimi wyjeżdżałem do Niemiec, ale to były krótsze przygotowania. Co prawda spędziłem z "jedynką" cały okres przygotowawczy w Bielsku-Białej, ale Side to zdecydowanie inna bajka. Mimo to już w Bielsku wiedziałem, że to dla mnie ogromna szansa, którą muszę wykorzystać.


Pierwsza myśl zaraz po otrzymaniu powołania?
- Mega zaskoczenie! O tym, że jadę dowiedziałem się w ostatni dzień. Bardzo chciałem się tutaj znaleźć i ta wiadomość była dla mnie bardzo ważna. Potem jednak ochłonąłem i podszedłem do sprawy na spokojnie. Muszę pokazać się Angelowi Perezowi Garcii z jak najlepszej strony.

Jakie cele stawiałeś sobie jeszcze niedawno - w grupach młodzieżowych?
- Numerem jeden zdecydowanie było wywalczenie sobie miejsca w szerokiej kadrze pierwszego zespołu. Do tego dąży każdy junior, więc moja historia niczym się nie różniła. Poza tym chcę codziennie się rozwijać i być lepszym.

Ty sobie to miejsce wywalczyłeś - na czym teraz musisz się skupić?
- Muszę poprawić się siłę. Wydaje mi się, że właśnie z tym mam największy problem.

Czyli przejście z juniorów do dorosłej drużyny jest odczuwalne...
- I to bardzo. Tutaj jest więcej kwestii taktycznych. Podczas treningu trzeba być non-stop skoncentrowanym. Dodatkowo gra się z najlepszymi zawodnikami w Polsce i trzeba im dorównywać. Płaci się też niejako frycowe - trzeba nosić sprzęt. Jako najmłodsi musimy pomagać trenerom czy kierownikowi, ale to nie problem. Takie są standardy, kiedy dołącza się do "jedynki".

Prócz noszenia sprzętu musiałeś jednak pokazać coś więcej - w końcu dostanie się do kadry, która wyjechała na obóz nie było najłatwiejsze.
- Zgadza się. Miejsc było niewiele, a chętnych wprost przeciwnie. Teraz muszę się starać jeszcze bardziej, żeby trenerzy utwierdzili się, że to był dobry wybór.

Żeby to osiągnąć, musisz podglądać starszych kolegów. Na kim - przede wszystkim - wzorujesz się podczas zajęć?
- Z racji pozycji przeważnie na Radku Murawskim czy Łukaszu Hanzelu. Często chłopaki mi coś podpowiadają, a ja staram się do tego stosować. Od pozostałych też zawsze czegoś się dowiem, a to w ostatecznym rozrachunku wpływa na to, że na boisku mam większy wachlarz możliwości. Z kolei w pokoju jestem z Tomkiem Podgórskim, a to pomaga w adaptacji. Nie ukrywam, że Tomek bardzo dużo mi podpowiada. Jest prawdziwym kapitanem!

Jak wygląda podejście trenerów do was - młodych chłopaków.
- O, tu jest ciekawa kwestia. Nie mamy ani troszkę taryfy ulgowej! Dosłownie! Trenerzy patrzą na nas tak samo, jak na zawodników pierwszego zespołu. Musimy pracować równie ciężko, nie dostając żadnych forów. To jest super sprawa!

A taka droga prowadzi z kolei do osiągnięcia sukcesu w piłce. I właśnie - czym w tej chwili dla Ciebie jest sukces?
- Sukces? Obecnie takim byłoby pozostanie w pierwszym zespole. Później będę myślał nad rozwinięciem tej myśli, ale teraz wywalczenie sobie miejsca w jedynce byłoby naprawdę wielką sprawą.

To jednak nie przyszło samo. Ktoś wspiera Cię w udoskonalaniu swoich umiejętności?
- Przede wszystkim tato! Ale oparcie znajduję ogólnie w rodzicach i dziewczynie. Oni mnie wspierają i wierzą we mnie. Codziennie z nimi rozmawiam, opowiadając szczegółowo co tutaj się dzieje. Otrzymałem też pewną złotą radę od taty i nią się kieruję. A mianowicie "Rób swoje. Zachowaj chłodną głowę, nie stresuj się niczym. Ciesz się chwilą i korzystaj z niej jak najwięcej".


Biuro Prasowe
GKS Piast S.A.